W latach 1930-ch polskie władze wojskowe za najbardziej prawdopodobnego przeciwnika w przyszłej wojnie uznawały Związek Radziecki. W związku z tym dużą rolę odgrywały stałe fortyfikacje obronne na wschodniej granicy II Rzeczypospolitej, m.in. pod Baranowiczami…

Patrząc na mapę przedwojennej II Rzeczypospolitej, widzimy, że konfiguracja jej wschodniej granicy nie była zbyt korzystna dla Polaków. Granica z ZSRR wynosiła 1412 km, a z Litwą 507 km. Pracę nad badaniem terenu pod kątem ewentualnego utworzenia długoterminowych umocnień na granicy z BSRR Wojsko Polskie rozpoczęło już w drugiej połowie lat 1920-ch. W 1926 roku powołano Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych RP, który rozpoczął badania terenów przygranicznych, w tym także na Wschodzie, w celu określenia obszarów nadających się do tworzenia umocnień długoterminowych. W 1931 roku dowództwo Wojska Polskiego przeprowadziło inwentaryzację umocnień niemieckich z okresu Wielkiej Wojny 1914-1918 od granicy z Łotwą do granicy z Rumunią. W rezultacie około 2500 obiektów uznano za przydatne do modernizacji i użytkowania.

W 1927 r. Komisja Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych RP przeprowadziła badanie terenu ewentualnego teatru działań wojennych 20. Dywizji Piechoty Wojska Polskiego i 9. Samodzielnej Brygady Kawalerii. Wówczas oficerowie Wojska Polskiego odwiedzili m.in. Darewo, Baranowicze, Snów, Mir, Korelicze, Nieśwież oraz wiele innych miast, wsi i miasteczek. W tym samym czasie inżynierowie wojskowi podzielili teren, który badali na dwóch odcinkach: „Baranowicze” i „Nowogródek”. „Znaczne kompleksy leśne, które mogą stać się przeszkodą, znajdują się głównie przy szosie słuckiej, a także […] w rejonie Baranowicze-Słonim. […]. Na zachodnim skraju doliny Szczary znajduje się dawna linia okopów niemieckich. Rzeka nie stwarza tu przeszkód, jednak podmokłe brzegi i wilgotna Dolina utrudniają poruszanie się po niej. […] Przydatne warunki dla organizacji ochrony czasowej daje linia dawnych okopów niemieckich a mianowicie: […] w rejonie Stołowicze znajduje się szereg naturalnych wzniesień. W rejonie Kołdyczewo – Arabowszczyzna – Dwór Torczyce – Sudary […] zachowały się do dziś w stanie częściowo zniszczonym, ale nadają się do użytku, oprócz kilku bunkrów dla piechoty, dwa bunkry karabinów maszynowych. Z nich można było prowadzić ogień flankujący w kierunku południowej doliny rzeki Szczary i jeziora Koldyczowskiego, a także wzdłuż południowej części drogi Ułasy – Kroszyn” – zaznaczono w raporcie wspomnianej wyżej Komisji w lipcu i sierpniu 1927 roku. Należy zauważyć, że prawa flanka pozycji baranowickich opierała się na torfowiskach poleskich, a lewa na Puszczy Nalibockiej, lasach między Lida a Nowogródkiem, a także na Puszczy Lipiczańskiej. Główną rolę odgrywały tu rzeki Szczara i Serwecz. Przestrzeń między rzekami otrzymała nazwę „Brama Horodyszcze”. Na północ od niej znajdowały się odcinki obronne „Serwecz” i „Niemen”, na południe – „Centrum” oraz „Szosa Słucka”.

Należy zauważyć, że początkowo baranowicki odcinek warowny Wojska Polskiego składał się w około 70% z bunkrów niemieckich, które Polacy zaczęli modernizować na początku lat 1930-ch. Szefem Sztabu Głównego Armii II Rzeczypospolitej został wówczas generał dywizji Tadeusz Piskor, który powołał kilka Komisji fortyfikacyjnych. Ponadto opracował „Plan utworzenia umocnień pozycji szczarskiej”. Przed rozpoczęciem budowy fortyfikacji przeprowadzono szczegółowe zdjęcia lotnicze terenu. Aby strona radziecka nie miała zbędnych pytań, władze graniczne RP zawiadomiły „sąsiadów”, że rzekomo na wniosek władz cywilnych w celu przeprowadzenia melioracji polskie samoloty wojskowe będą robić zdjęcia terenu granicznego i mogą latać w pobliżu granicy państwowej. Pododdziały KOP miały w przypadku, gdyby sowieccy strażnicy graniczni zaatakowali polski samolot, przyjść z pomocą pilotowi.

Komisja fortyfikacyjna nr 4 działała w rejonie rzeki Szczary i tam polscy fortyfikatorzy zmodernizowali 129 niemieckich bunkrów i inne fortyfikacje długoterminowe. Większość zmodernizowanych polskich bunkrów pod Baranowiczami musiała wytrzymać uderzenie pocisku kalibru 155 mm. W tym samym czasie wiele niemieckich bunkrów po prostu zdemontowano. Pomiędzy wsiami Litwa i Darewo stoi piękny kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Niewiele osób wie, że w latach 1931-1938 został zbudowany przy użyciu bloków z bunkrów kajzerowskich.

Prace polskich inżynierów przy modernizacji dawnych umocnień niemieckich wyglądały różnie, jednak najczęściej Polacy wzmacniali mury i stropy umocnień pierwszowojennych, a także tworzyli dodatkowe ambrazury. W niektórych miejscach ukończono dodatkowe punkty ognia, które były ze sobą połączone. Na tak zwanym wzgórzu bagiennym w pobliżu wsi Arabowszczyzna zbudowano węzeł obronny, który dziś jest znany jako „Twierdza”. W 1932 roku prawy bunkier na trzy karabiny maszynowe został zbadany przez polskich inżynierów wojskowych i przebudowany na stanowisko dowodzenia i obserwacji. Obserwacja pola walki odbywała się z kopuły pancernej (średnica wewnętrzna tej konstrukcji wynosiła 1 m, wysokość 1,5 m, grubość ścian od 1,1 do 0,2 m). Na fasadzie „punktu ogniowego” można zobaczyć napis po polsku: „Twierdzą nam będzie każdy próg”. Zwrot ten pochodzi z polskiej pieśni patriotycznej „Rota”. Należy zauważyć, że kopuły pancerne produkowano w fabryce w Ostrowcu Świętokrzyskim i dostarczano do Baranowicz, gdzie później montowano na bunkrze. Polscy fortyfikatorzy używali również kopuł, zdjętych z niemieckich „punktów ogniowych”.

Z głównego bunkru biegnie długi betonowy korytarz (według historyków fortyfikacje zostały zbudowane w miejscu rowu strzeleckiego z czasów Wielkiej Wojny 1914-1918), kończący się polskim “imiennym”, dość małym, bunkrem. Na frontowej ścianie tej budowli widać napis “Jaś”. Wewnątrz punktu ogniowego widoczne są pozostałości od konstrukcji, do której montowano karabin maszynowy. Dalej korytarz prowadzi do trzeciego, dawnego kajzerowskiego trzyotworowego punktu ogniowego do karabinów maszynowych. 

Około kilometra na południe od grupy obronnej “Twierdza” znajduje się kolejny zmodernizowany polski bunkier na fasadzie którego jest widoczny napis “Niech żyje Polska”. Jest to punkt ogniowy na trzy otwory strzelnicze do karabinów maszynowych. Na jednej ze ścian zachowały się ślady po szynach kolejowych, którymi wzmacniano konstrukcję. Na betonie widoczny jest odcisk daty – “X. 38”, z czego można wywnioskować, że właśnie wtedy bunkier został zmodernizowany przez polskich inżynierów.

Znaczną rolę na tym odcinku odgrywały budowle hydrotechniczne. W latach 1929-1932 polska Komisja fortyfikacyjna nr 2 wybudowała cztery śluzy (przy Riazanowszczyźnie, Porzeczu, Komplewiczach, Gródków) oraz kolektor wody przy Domanowie (mieścił 3 miliony m. sz. wody). W przypadku działań wojennych ten ostatni miał pomóc w szybkim zalaniu przedpola. Drewniane konstrukcje śluzy zastąpiono betonowymi. Później zbudowano kolejny kolektor wody o powierzchni 6 milionów metrów kwadratowych wody w pobliżu wioski Hać. Przy każdej śluzie lub kolektorze powstawały tzw. komory minowe. Dokonano tego na wypadek konieczności zniszczenia konstrukcji inżynieryjnej.

W 1930 roku w Baranowiczach działała polska organizacja wojskowo-inżynierska Zarządzanie pracami nr 18 (mieściła się w koszarach Traugutowskich w Baranowiczach). W wyniku jej pracy na rzece Szczara powstało 13 śluz. Również wiosną 1934 roku polscy inżynierowie opracowali plan budowy 30 nowych bunkrów na karabiny maszynowe pod Baranowiczami. W latach 1936-1937 rozpoczęto aktywne prace nad wzmocnieniem odcinków “Szosy słuckiej”, a także obszarów przy wsiach Darewo i Łabuzy. W latach 1937-1938 na budowę około 10 bunkrów w sektorze “Szosa Słucka” z budżetu II Rzeczypospolitej wydano 231 tysięcy złotych. Z kolei na wzmocnienie najbardziej niebezpiecznego odcinka Darewo- Łobuzy przeznaczono 758 tysięcy złotych (planowano tam wybudować 33 punkty ogniowe, z czego 7 bunkrów artyleryjskich). 410 tysięcy złotych przeznaczono na budowę i modernizację polskich bunkrów w rejonie Kroszyn – Adachowszczyzna (planowano tam utworzenie 20 “punktów ogniowych”). Ostatecznie 600 tysięcy złotych wydano na sektor “Brama  Horodyszcze”, gdzie planowano stworzyć około 30 bunkrów. Kolejne 495 tysięcy złotych z budżetu Warszawa przeznaczyła na prowadzenie prac hydrotechnicznych na rzece Serwecz, a także na pracę w Puszczy Nalibockiej. Przy okazji przybliżony koszt budowy jednego żelbetowego bunkra polowego wynosił około 10 tysięcy złotych.

W tym samym czasie zaczynają się budować bunkry w celu osłony mostów i śluzy (na przykład w Cyrynie, Bojarach i innych miejscowościach). Grubość ścian polskich bunkrów z początku 1930 roku wynosiła około 125 cm, a dachy 100 cm. Najczęściej w polskich bunkrach używano karabinów maszynowych “Browning” wz. 30. W bunkrach znajdował się także ręczny karabin maszynowy “Browning” wz. 28. Co ciekawe, polskie dowództwo rozważało użycie przez garnizony fortyfikacji dość rzadkiej wówczas broni automatycznej – amerykańskich pistoletów maszynowych “Thompson” i fińskich “Suomi”.

W “punktach ogniowych” znajdowały się wentylatory ręczne, a jako główny środek walki z substancjami trującymi miały być zwykłe maski przeciwgazowe, które posiadał każdy piechur Wojska Polskiego. Własne doświadczenia polskich fortyfikatorów, a także francuska wiedza teoretyczna wpłynęły na to, że w baranowickim odcinku warownym Wojska Polskiego zaczęto wznosić  “traditory” – bunkry ognia flankującego. Faktem jest, że w drugiej połowie lat 30-ch stało się jasne, że schrony z przednimi ambrazurami są wyjątkowo podatne na wrogą artylerię i pojazdy opancerzone. Grubość przedniej ściany takiego bunkra wynosiła 150 cm, a stropy 125 cm, co umożliwiło bunkrowi przetrwanie uderzenia kilku pocisków kalibru 155 mm.

Szczególną uwagę polskie dowództwo zwróciło na wzmocnienie najbardziej niebezpiecznego kierunku w rejonach: Szosy słuckiej, drogi Lachowicze – Baranowicze oraz kierunku Łuniniec – Baranowicze. W drugiej połowie 1930 roku w sztabie głównym Wojska Polskiego zaczęto rozumieć, że Armia Czerwona jest silnie nasycona wojskami pancernymi. Konwencjonalne karabiny maszynowe z przodu lub z boku mogły skutecznie przeciwstawić się piechocie i kawalerii, jednak nie mogły powstrzymać pojazdów opancerzonych, w tym czołgów BT lub T-26. Dlatego inżynierowie Wojska Polskiego zaczęli kłaść nacisk na modernizację starych niemieckich półkoponierów artyleryjskich i budowę polskich umocnień obronnych do prowadzenia ognia artyleryjskiego. Jednak nowe półkoponery do dział 37 mm “Bofor” zaczęły pojawiać się pod Baranowiczami dopiero latem 1939 roku. Jeden z takich punktów ognia pojawił się obok wioski Minicze. Obserwacja z tego punktu ognia odbywała się z kopuły pancernej.

Częściej Polacy używali byłych niemieckich półkoponierów artyleryjskich, jak np. w Stołowiczach, gdzie na polu za miastem do dziś wznoszą się dwa betonowe bunkry. Wybudowano je najprawdopodobniej w 1916 roku, kiedy to w tym miejscu znajdował się front rosyjsko-niemiecki I wojny światowej. W latach 1930-ch polskie wojsko zaczęło używać tych fortyfikacji. Półkoponiery mają po dwie ambrazury. Jedna z nich była dla zwykłych dział, druga zaś – dla haubic. We wsi Gierowo Polacy zmodernizowali duży niemiecki schron. Podczas II wojny światowej przed bombardowaniami ratowali się w nim mieszkańcy wsi. Łącznie w latach 1931-1939 polscy fortyfikatorzy wyremontowali, czy wybudowali pod Baranowiczami od 300 do 350 bunkrów różnych konstrukcji.

Jednostki polskie, które znajdowały się w schronach Baranowickiego odcinka warownego, miały opóźnić postęp sił inwazyjnych i utrzymać się do podejścia głównych jednostek polskich od zachodu. Początkowo przewidywano, że służbę w rejonach umocnionych będą pełnić pododdziały KOP, jednak później podjęto decyzję o szkoleniu specjalnych jednostek “fortecznych” Wojska Polskiego. Jeśli mówimy o polskich bunkrach pod Baranowiczami, to ich garnizony miały składać się przede wszystkim z żołnierzy 20. Dywizji Piechoty Wojska Polskiego. Ta jednostka wojskowa wywodzi się z Dywizji Litewsko-Białoruskiej z czasów wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. Pod koniec lat 1930-ch w jej skład wchodziły: 78. Pułk Strzelców słuckich (Baranowicze), 79. Pułk Piechoty Strzelców słonimskich im L. Sapiehy (Słonim), 80. Pułk Strzelców nowogródzkich (Słonim), 20. Pułk Artylerii Lekkiej (Prużany), 20. Dywizja artylerii ciężkiej, Szkoła saperów (Słonim), Kompania łączności (Baranowicze). Do września 1939 r. wszystkie te jednostki były w pełni gotowe do pełnienia służby na terenie baranowickiego odcinku warownego. Podkreślimy, że wszystkie wymienione jednostki wojskowe powstawały na zasadzie terytorialnej, tj. w ich składzie było wielu mieszkańców północno-wschodnich województw II Rzeczypospolitej, w tym także Białorusinów. Również bronić baranowickich bunkrów miała 9. dywizja piechoty (Siedlce), Nowogródzka Brygada Kawalerii i pułk KOP “Snów”. Jednak przed rozpoczęciem agresji niemieckiej wszystkie te jednostki zostały przeniesione do zachodniej Polski.

Latem 1939 roku w rejonie baranowickiego odcinka warownego Wojska Polskiego na Szczarze kontynuowały pracę młodzieżowe oddziały pracy (Junackie hufce pracy). 17 września 1939 polscy kopiści strzegący granicy radziecko-polskiej na Białorusi, po krwawych walkach na granicy musieli się wycofać. Zdając sobie sprawę, że od zachodu natarcie prowadzą Niemcy, kopiści nie zajęli schronów baranowickich, gdyż w tych warunkach obrona pozycyjna, nawet na przygotowanej linii umocnionej, była bez znaczenia. W latach 1940-1941 radzieckie władze wojskowe zniszczyły część polskich fortyfikacji, a także wykorzystały pewien sprzęt (m.in. kopuły pancerne) przy budowie bunkrów na nowej linii granicznej z nazistowskimi Niemcami. Dziś polskie bunkry są milczącymi świadkami czasów, kiedy Białoruś znajdowała się na granicy pomiędzy cywilizacjami.

Igor Mielnikow specjalnie dla wb24.org

Wysyłam
Ocena czytelników
0 (0 głosów)