Byłem wam wszystkim przyjacielem szczerym i oddanym, 

tym bardziej będę nim w życiu za grobem. 

Bp Z. Łoziński, Głos zza grobu

 

Zygmunt Łoziński- jedna z najważniejszych postaci Kościoła na Kresach. Więzień władz carskich i sowieckich, zawsze stał na straży wiary i zdecydowanie sprzeciwiał się ateistycznemu komunizmowi.

Uważany jest za jednego z wielkich męczenników Kościoła na Białorusi obok  arcybiskupa unickiego św. Jozafata Kuncewicza oraz św. Andrzeja Boboli. W 1957 r. rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny, a w 1993 r. papież Jan Paweł II uznał Zygmunta Łozińskiego za Sługę Bożego.

 Był więźniem w Rosji carskiej i bolszewickiej. W 1920 r. bolszewicy drugi raz aresztowali biskupa i przewieźli go do więzienia na Butyrkach w Moskwie. Tam spędził 11 miesięcy. Dzięki staraniom dyplomatycznym Rządu RP został uwolniony i w lipcu 1923 r. dostał się do Polski. Nigdy już nie pozwolono mu wrócić do jego diecezji. 

Dla mieszkańców Nowogródczyzny jest to postać wyjątkowa. Tu się urodził w ro­dzinie ziemiańskiej 5.06.1870 r.  (Boracin k/Nowogródka) .Od razu po powrocie do Polski zamieszkał w Nowogródku, gdzie w 1925 r. dostał nominację na biskupa utworzonej wtedy diecezji pińskiej.

Tak napisał w swoich wspomnieniach pod tytułem “Wsłuchane w sygnały Ziemi Nowogródzkiej…” Aleksander Zwierko: “Tuż przed świętami wielkanocnymi 1932 roku dotarła do nas wieść o groźnej chorobie księdza biskupa Zygmunta Łozińskiego w Pińsku. Cały Nowogródek modlił się za swego ukochanego Pasterza. Znaliśmy wszystkie okoliczności jego cierpienia – nie godzi się na znieczulenie, jest operowany. Operacja okazała się spóźniona… Wreszcie jego prośba: nie pozwólcie mi zasnąć, nie chciałbym przespać takiej pięknej chwili, jaką jest śmierć w życiu człowieka… Jego ostatnie słowa: „De profundis clamavi…”.

Wielka Sobota 26 marca. Mimo żałoby, biały kolor szat liturgicznych w nabożeństwie pogrzebowym… stało się coś bardzo ważnego… łzy tłumów w Farze i… Alleluja! Był synem Ziemi Nowogródzkiej i jako syn tej ziemi – bezkompromisowy w służbie Polsce. Jak nikt rozumiał ziemię kurhanów. To w trosce o jej dziedzictwo sprowadził do Nowogródka Siostry Nazaretanki, wskazując im swoim życiem drogę modlitwy, cierpienia i pokornego posługiwania.

Wszyscy zachowywaliśmy w pamięci, zdawałoby się tak niedawny, jego niezwykły ingres do kościoła św. Michała, kiedy w 1921 roku wygnany z Mińska obrał za tymczasową siedzibę nasz gród.

Oto na spotkanie Pasterza wyległo całe miasto. Witali go dostojnicy wszystkich religii i przedstawiciele władz. Witał go od cerkwi prawosławnej Archirej. Od społeczności żydowskiej wygłosił mowę ważny rabin przybyły aż z Lidy. Świadczy to o szacunku, jakim ta część społeczeństwa kresowego darzyła naszego biskupa. Rabin przemówił po polsku i po hebrajsku w duchu wielkiej przyjaźni. Jakież było zaskoczenie zebranych, gdy ksiądz biskup odpowiedział dłuższą refleksją po hebrajsku. Zebrani Żydzi okazują swój entuzjazm, wznosząc ręce do góry i śpiewając piękny psalm. Całymi tygodniami w sklepikach żydowskich komentowano wypowiedzi Pasterza… „To jest, proszę pana, wielki człowiek. My szczęśliwe, że doczekali… że był wśród nas!”

Nazajutrz uroczyste nabożeństwo w kościele św. Michała podniesionym do godności katedry biskupiej. Msza św. celebrowana wspólnie przez księży obydwu obrządków. Wybijane pokłony przez księży unickich… „Hospody pomiłuj”… szeroko kreślone trzema palcami krzyże… bogactwo kolorów, haftowane złotem i purpurowe ornaty, dymy kadzidlane.

W pamięci pozostają harmonijne psalmy łacińskie, przeplatane chórami modłów rusińskich. Było to przeżycie jedyne, wzruszające. Dostojne matki w tym jedynym zamyśleniu, gdy dla oczu łez już nie staje, rozmodlone, skupione. Mężowie o twarzach poważnych, z piersią wezbraną dawno nieznanym wzruszeniem. Wreszcie ten lud ze słynnych nowogródzkich zaścianków, szeroko otwartych w braterskiej więzi. Takich obrazów się nie zapomina.

Lud Nowogródka, wpatrzony w twarz swojego wspaniałego Kapłana, więzionego i szykanowanego przez carat i jego następców, na pamięć znał jego historię… Nieustraszony Pasterz niósł pociechę, ratował iskierki życia katolickiego i polskiego, rozwleczonego w kibitkach po śnieżnych pustyniach Syberii. W czasie wojny docierał do najbardziej zagubionych i zapomnianych przez świat obozów jenieckich. Był natchnieniem i nadzieją w najtrudniejszych i najcięższych doświadczeniach swojego ludu. Jego sposób pozyskiwania sobie ludzi, także dalekich od kultury katolickiej, był imponujący. Dzielnością – tą cechą najwyżej cenioną ze wszystkich cech ludzkich – zniewalał ich, zmuszał do myślenia w sprawach zasadniczych, gdy trzeba było – niepokoił. Był osobowością o tak potężnej sile moralnej, że trudno się dziwić nowogródczanom, że oto ten Wielki Książę Kościoła wśród tej społeczności był, jest i pozostanie najpiękniejszą ich Miłością i Nadzieją.”

 

Na podstawie książki “Wsłuchane w sygnały Ziemi Nowogródzkiej…”

Wysyłam
Ocena czytelników
0 (0 głosów)

O autorze

Redakcja

Redakcja

Pierwszy portal informacyjno-publicystyczny Polaków z Białorusi.