Jak pisaliśmy wcześniej, od przyszłego roku polskie szkoły na Białorusi zostaną zrusyfikowane. Białoruska niezależna gazeta “Nasza Niwa” porozmawiała z rodzicami uczniów polskich szkół w Grodnie i Wołkowysku, aby dowiedzieć się, co myślą o tych zmianach i co dzieje się w klasach.
Jak wyjaśniła mama jednego z uczniów szkoły nr 36 w Grodnie, dzieci mają podręczniki do wszystkich przedmiotów w języku polskim, ale nie są one oficjalnie zatwierdzone, więc używa się ich tylko w domu: „W szkole nauczanie odbywa się według podręczników rosyjskojęzycznych, ale nauczyciele mówią po polsku. Dzieci piszą też po polsku w zeszytach. Przetłumaczone podręczniki można drukować lub czytać w formacie PDF”.
Matka ucznia mówi, że wiadomość o przejściu szkoły na język rosyjski nie była dla niej dużym zaskoczeniem. Takie rozmowy były prowadzone przez ponad rok, ale wówczas dyrektorowi udało się obronić szkołę.
“Wcześniej konsul zawsze przychodził na uroczystości, rozmawiał z uczniami, wręczał prezenty pierwszoklasistom i wspierał szkołę. Teraz stosunki między krajami pogorszyły się, więc po prostu nie ma komu stanąć w obronie szkoły” – mówi kobieta.
Uważa taką decyzję za niesprawiedliwą, ale rozumie, że w obecnych warunkach nie można na nic wpłynąć.
Inna mama uczennicy z Grodna opowiada:
„Na chwilę obecną mamy jedną klasę, która uczy się po białorusku, ich podręczniki są napisane po białorusku. Klasa jest mała – tylko 14 dzieci. Ale najciekawsze jest to, że zapytano ich również, dlaczego nie złożyli podania o to, aby ich dzieci kontynuowały naukę po rosyjsku. Przeprowadzono ankietę wśród rodziców, okazało się, że tylko czworo było za przejściem na rosyjski. Pozostałych dziesięciu kategorycznie się temu sprzeciwiło. Te dzieci są teraz w drugiej klasie, ale, o ile wiemy, od piątej nadal będą zmuszone kontynuować naukę w języku rosyjskim” – mówi kobieta.
Jej córka była bardzo zawiedziona, gdy dowiedziała się, że od przyszłego roku nie będzie już uczyć się w języku ojczystym. Matka uczennicy mówi, że większość rodziców jest bardzo oburzona taką wiadomością:
„Jedyne, co chociaż trochę mnie pociesza, to to, że język polski nadal pozostanie przedmiotem, a nie zajęciem fakultatywnym. Ale i tak szkoda, że nikt nie zapytał ani samych uczniów, ani rodziców. Byłam gotowa zbierać podpisy, zjednoczyć się z rodzicami z Wołkowyska, żeby jakoś wpłynąć na sytuację, ale dano mi do zrozumienia, że to wszystko jest bez sensu. W końcu decyzja już zapadła”.
Ojciec ucznia z Wołkowyska powiedział Naszej Niwie, że w ich szkole jeszcze nie było żadnych spotkań. Są zaplanowane dopiero na przyszły tydzień. Rodzice i dzieci dowiedzieli się o rusyfikacji szkoły od nauczycieli i mediów.
„Nauczyciel matematyki powiedział w tym tygodniu, że zaczniemy uczyć po rosyjsku, aby dzieci stopniowo przyzwyczaiły się do tego. Jednak rodzice nie otrzymali jeszcze żadnych oficjalnych informacji” – mówi mężczyzna.
Oczywiście nikt nas nie zapytał, czy chcemy zawiesić nauczanie w języku polskim. Aby dostać się do tej szkoły, musiałem stać w kolejce. W Wołkowysku trzy lata temu rekrutowano tylko 2 klasy po 18 osób, na całe miasto tylko 36 osób.
Od nowego roku szkolnego, zajęcia języka polskiego mogą być organizowane w wymiarze jednej godziny tygodniowo. Szkoła przejdzie na jeden z języków państwowych. Decyzja o totalnej rusyfikacji dwóch działających polskich szkół uderza w konstytucyjne prawa i wolności obywateli Białorusi polskiego pochodzenia.
Na podst. nashaniva.com