Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku zaprezentowało ostatni w tym roku eksponat miesiąca, którym są pamiątki rodziny Joczów z okolic Lidy – podaje portal Bialystokonline.pl.
We wtorek, 6 grudnia, Muzeum Pamięci Sybiru pokazało eksponat miesiąca. Są to przedmioty związane z rodziną Joczów. Wśród tych artefaktów znalazł się także akcent świąteczny. W gablocie można zobaczyć ozdoby bożonarodzeniowe, album z fotografiami oraz ręczną piłę, za pomocą której – według rodzinnych przekazów – Stanisław Jocz wybudował dom w Bułance.
Moi rodzice, Stanisław i Bronisława, mieszkali w Surkontach, koło Lidy i Radunia. W takim duchu wzrastali: bardzo ważny był Bóg i Ojczyzna. Kiedy przyszła wojna, mama miała 17, a ojciec 18 lat – opowiadał syn Stanisława Jocza. – W 1941 roku Stanisław Jocz dołączył do szeregów Armii Krajowej. 29 czerwca 1946 r. został z tego powodu aresztowany przez Sowietów. Najpierw przez rok i trzy miesiące był przesłuchiwany w Mińsku, w sposób okrutny, torturowany. Nie przyznał się, z czego był dumny do końca życia. Nikogo nie wydał
– mówił syn.
W tym czasie jego żona, moja teściowa, borykała się tutaj z władzą radziecką. Kiedy jej mąż został skazany na wieczną zsyłkę, stanęła przed dylematem – opowiedziała Barbara Jocz, synowa Stanisława i Bronisławy. – Pojawiła się możliwość, w ramach łączenia rodzin, dołączenia do męża na to zesłanie. Podjęła ostatecznie decyzję, że zostawia wolność, w której się znajdowała, i wyrusza pociągiem, ze swoim synem. Ze świadomością, że może już nie wrócić na te tereny, na których była, czy też do Polski. To dla nas jako rodziny niesamowity przykład wierności mężowi, przyzwoitości. Mogliśmy potem czerpać z tych wartości
– dodała.
W 1954 r. Stanisław został zwolniony z odbywania kary i rodzina Joczów powróciła do Surkontów. Cztery lata później w ramach repatriacji Joczowie przenieśli się ze swoim dobytkiem do Polski. Mieszkali najpierw w Raciborzu, a w 1960 r. przenieśli się do Białegostoku.
Źródło: wb24/bialystokonline.pl
Fot. MPS