21 lutego obchodzimy Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. To coroczne święto zostało ustanowione przez UNESCO w dniu 17 listopada 1999 roku. Święto to ma pokazywać różnorodność językową, stanowiącą fundamentalny element dziedzictwa kulturowego, wskazując też na wyjątkowość języków ojczystych.

Polszczyzną posługuje się około 50 milionów ludzi w Polsce i poza jej granicami. To między innymi za sprawą wspólnego języka ludzie, którzy żyją w różnych częściach świata, należą do różnych środowisk czy pokoleń – czują, że należą do jednej wspólnoty.

– W jednej z ostatnich statystyk ONZ byliśmy, pod względem stopnia stabilności języka, gdzieś pod koniec trzeciej dziesiątki. To było chyba 27-28 miejsce. Z tego wynika, że nie jest źle, bo języków na globie mamy 5-6 tysięcy. Statystycznie wygląda to dobrze, ale są pewne zjawiska, które niepokoją – mówi prof. Jarosław Liberek z Instytutu Filologii Polskiej, Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Gramatyka to nie problem

Czwórkowego gościa nie niepokoją błędy gramatyczne. Profesor zwraca uwagę, że nawet, gdy ktoś powie “ja chcieć pić”, Brazylijczyka nazwie ‘Brazylianinem’ czy powie “przeniesłem ręcami sto butelek” to zrozumiemy go, domyślimy się o co chodzi.

– Większy problem może pojawić się wtedy, gdy w sposób mało refleksyjny i manieryczny zaczniemy nadużywać angielszczyzny – zauważa.

W języku, jak w zwierciadle odbijają się wszelkie mody i wpływy. Na nasz język ojczysty działają media społecznościowe, kultura anglosaska docierająca do nas np. w muzyce czy literaturze. – Manierą czy modą nazwałbym nadużywanie pewnego zbioru słownictwa angielskiego – tłumaczy. – Czujemy, że angielski nas “zalewa”, ale w gruncie rzeczy to sprowadza się do kilkuset nadużywanych, banalnych słów. Problemem jest środowiskowe wpływanie polszczyzny np. różnego rodzaju korpomowy, języki specyficzne – dodaje.

W polskich sklepach wciąż “krzyczą” do nas anglojęzyczne hasła. Zamiast “wyprzedaży” mamy “sale”. Produkty opisane są w językach obcych, a z tyłu opakowań, mają naklejki z polskimi objaśnieniami. – Pod koniec lat 90. uchwalono Ustawę o języku polskim, która mówiła o tym, aby towary były po polsku nazywane – przypomina profesor. – Państwowa Inspekcja Handlowa ma prawo kontrolować sklepy i markety, jeśli wykryje jakieś braki może nałożyć mandat. Niestety tu chyba brakuje nacisku klientów. Może powinniśmy brać przykład z Francji, której Ustawa o języku francuskim jest najbardziej surowa w Europie – dodaje.

Jak dbać o język polski?

Język polski to nasze wspólne dobro. Każdy z nas z niego korzysta, każdy z nas na niego wpływa. – Język jest autoteliczną wartością kultury – podkreśla gość Czwórki. – Oznacza to, że jest wartością samą w sobie. Wszyscy jesteśmy za niego odpowiedzialni.

Wielu językoznawców uważa, że czytanie literatury pomoże nam dbać o język ojczysty. Profesor Liberek sugeruje również, żeby korzystać ze swego zdrowego rozsądku i języka potocznego. – Język potoczny jest językiem prostym, językiem codziennej komunikacji i nie bójmy się sięgać do prostych wzorów w nim zawartych – poleca. – Sięgajmy po zdrowy rozsądek i doskonalmy język czytając dobre teksty. Wtedy osiągniemy skutek.

Źródło: polskieradio.pl/ORPEG

Fot. Pixabay/Kurious

Wysyłam
Ocena czytelników
0 (0 głosów)