We wtorek podczas ceremonii wręczenia odznaczeń państwowych Aleksander Łukaszenko mówił o sabotażu na lotnisku wojskowym w Maczuliszczach pod Mińskiem. Jego słowa cytują służby prasowe i państwowa agencja BelTA.
Według niego funkcjonariusze rzekomo zatrzymali “terrorystę ukraińskich służb specjalnych i jego pomocników, którzy brali udział w próbie sabotażu” przeciwko cennemu rosyjskiemu samolotowi A-50.
Łukaszenka oskarżył o sabotaż w Maczuliszczach Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy i kierownictwo amerykańskiej CIA.
„Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, kierownictwo CIA, z boku lub za plecami, opracowały operację przeciwko Republice Białoruś. Terrorysta był przygotowany. Jest Rosjaninem, ma paszport rosyjski, ma też paszport ukraiński. Urodzony w Krzywym Rogu, mieszkał na Krymie. Część krewnych w Austrii, część pozostała w Kijowie. Został zwerbowany przez służby specjalne Ukrainy w 2014 roku. IT-specjalista lub dobrze zorientowany w technologiach IT. Przygotowywał się do popełnienia aktów terrorystycznych” – powiedział białoruski dyktator.
Cechy wymienione przez Łukaszenkę we wtorek przypominają te, które wcześniej podawała białoruska milicja w rzekomym portrecie pamięcowym sprawcy. Białoruski opozycyjny portal Nasza Niwa skontaktował się wtedy z siostrą poszukiwanego mężczyzny. Siostra powiedziała, że w czasie aktu sabotażu w Maczuliszczach mężczyzna był w domu na Ukrainie.
Według Łukaszenki do przygotowania „ataku terrorystycznego” wykorzystano „najwyższe technologie”. „To było naprawdę coś niesamowitego” – powiedział. Uskarżał się, że wybrano małego drona rzekomo niewykrywalnego przez radary.
Ale na filmie opublikowanym przez Bypol zwykły dron po prostu podleciał do nie chronionego w żaden sposób A-50.
„Ponieważ gdyby użyli dużego, nasze systemy śledzenia oczywiście by go wykryły. Na Ukrainie użyto tych dwóch dronów, przeszkolono tę osobę i inne osoby, które jej pomagały. Opowiemy wam o tym później” – powiedział dyktator.
Alaksandr Łukaszenka często obiecuje, że opowie „później”, „będzie bardzo ciekawie”, ale najczęściej nic za tym nie idzie.
Akt sabotażu na lotnisku miał miejsce 26 lutego. Odpowiedzialność za to wziął na siebie Bypol – (stowarzyszenie byłych pracowników struktur siłowych Białorusi), który stwierdził, że Białorusini uszkodzili samolot przy pomocy dwóch dronów. Twierdzono, że wykonawcom udało się opuścić terytorium Białorusi. Bypol opublikował również dwa nagrania pokazujące drona lecącego w celu zwiadu i lądującego na A-50.
Wcześniej białoruskie media państwowe nazwały incydent na lotnisku z rosyjskim samolotem A-50 fikcją i zaprzeczały, jakoby cokolwiek się z nim stało.
Według ekspertów wojskowych samolot A-50 był używany do namierzania rosyjskich rakiet i dronów na Ukrainie. W ubiegłym tygodniu prawdopodobnie po dokonaniu wstępnych napraw na miejscu samolot A-50 poleciał do zakładu remontowego w Taganrogu w celu naprawy i nie wrócił, choć reżimowe łukaszenkowskie media podały tego dnia, że samolot rzekomo wykonywał misje bojowe.
Źródło: wb24.org/nashaniva.com
Fot. Canva/golosameriki.com