W tym tygodniu w białoruskich szkołach zaczęto wydawać podręczniki pod tytułem „Ludobójstwo narodu białoruskiego podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej”. Oprócz treści propagandowych skierowanych przeciwko oponentom politycznym reżimu, podręcznik zawiera również kłamliwe stwierdzenia na temat działalności Armii Krajowej.
W podrozdziale pod tytułem „Polskie formacje nacjonalistyczne. Armia Krajowa” czytamy:
„Polscy nacjonaliści stawiali sobie za cel zdobycie ziemi Zachodniej Białorusi, które w 1939 roku w wyniku wyzwoleńczej wyprawy Armii Czerwonej zostały ponownie zjednoczone z Białoruską SRR. W okresie okupacji niemieckiej, aparat administracyjny w okręgach baranowickim, białostockim, wileńskim, lidzkim, słonimskim składał się głównie z Polaków. W dokumentach dyrektywnych określających działalność Armii Krajowej na okupowanym terytorium Białorusi, wyraźnie wskazano: „Każdy Polak powinien wiedzieć: Niemiec i Białorusin – wrogowie polskiego narodu…
W lutym 1942 roku przez połączenie kilku polskich organizacji podziemnych została utworzona Armia Krajowa. Poszczególne formacje Armii Krajowej prowadziły działania bojowe zarówno przeciwko Niemcom, jak i przeciwko białoruskim oddziałom partyzanckim, inne – tylko przeciwko białoruskim partyzantom (obszary Puszczy Nalibockiej, Nowogródka, Wileńszczyzny).
W celu oczyszczenia terytorium z niepożądanej ludności, która nie popierała polskich formacji, Armia Krajowa przeprowadzała operacje terrorystyczne przeciwko cywilom (rejony wołkowyski, lidzki, szczuczyński, zasławski, dzierżyński, iwieniecki, wileńska strefa partyzancka)”.
Kłamstwo o kolaboracji Armii Krajowej z Niemcami
Po pierwsze twierdzenie, że aparat administracyjny na okupowanych terenach zachodniej Białorusi składał się głównie z Polaków, jest niezgodne z faktami historycznymi. W rzeczywistości, od 1942 roku, niemieckie władze okupacyjne przeprowadzały na tych terenach antypolską czystkę znaną jako „polenaktion”. W wyniku tej kampanii ofiarami padała przede wszystkim polska inteligencja, księża, byli urzędnicy polskiej administracji państwowej.
Po drugie polscy partyzanci podejmowali pracę u Niemców na wyraźne zalecenie dowództwa Okręgu Nowogródzkiego ZWZ–AK, by działać na rzecz polskiego ruchu oporu. Bezsensowne jest oskarżanie żołnierzy polskiego podziemia o przebieranie się w mundury burmistrzów, policjantów, komendantów itp. Podobnie robiło wielu sowieckich partyzantów. Przypomnijmy na przykład “legendarnego” Konstantina Zasłonowa, który służył na stacji kolejowej pod Niemcami, czy dowódcę sowieckiego oddziału partyzanckiego Astrejko z brygady Marczenki, który przed dowodzeniem oddziałem nawet zdążył wziąć udział w „rozwiązaniu kwestii żydowskiej” jako szef niemieckiej policji.
Polacy na terenie dzisiejszej Białorusi w większości nastawieni byli antyniemiecko. Potwierdzają to nie tylko źródła polskie, ale i sowieckie. Łącznicy z oddziałów partyzantki radzieckiej z powiatów słonimskiego i stołpeckiego, którzy dotarli w końcu 1942 roku do Białoruskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego (BSzRP), zgodnie stwierdzali, iż miejscowi Polacy „występują przeciwko Niemcom — za wyzwolenie Polski” oraz że „Polacy w większości chcą mieć niepodległe państwo polskie, czekają na Sikorskiego”.
Kłamstwo o antybiałoruskim nastawieniu Armii Krajowej
Twierdzenie o antybiałoruskim nastawieniu Armii Krajowej opiera się na przerobionym cytacie z protokołu zebrania tajemniczej partii “Grenadierów”, która podobno działała we wsi Ługomowicze. Jest to jedyny dokument, który prorządowi historycy wykorzystują jako dowód na wrogi stosunek Armii Krajowej wobec Białorusinów.
Punkt trzeci tego dokumentu miał brzmieć: „Ponieważ Niemcy wrogo się odnoszą do komunistów, powinniśmy to wykorzystać, nazywając komunistami wszystkich białoruskich działaczy narodowych, którzy zawsze byli i teraz są poważnymi wrogami Polaków. Niechaj ich biją Niemcy, my natomiast będziemy pozornie współczuć niewinnym ofiarom. Białorusini nigdy tego nie zrozumieją. To jest naród ciemny, szczególnie pod względem politycznym”.
Oryginału cytowanego dokumentu historykom nie udało się odnaleźć. Informacje o partii “Grenadierów” są znane wyłącznie z doniesień wywiadu sowieckiego. Wiele wskazuje na to, że był to twór niemieckich służb wywiadowczych, mający na celu sprowokowanie konfliktu między partyzantką sowiecką a polskim podziemiem akowskim. Nie można wykluczyć, że doniesienia zostały sfabrykowane przez działające na Nowogródczyźnie komórki NKGB, aby dostarczyć Moskwie materiałów kompromitujących polskie podziemie na Kresach. Brak jest śladów działalności wymienionej partii w polskich źródłach. Nazwiska blisko 20 jej rzekomych członków, wymienione w sowieckim doniesieniu, w większości pokrywają się z nazwiskami członków miejscowych placówek AK.
Jak zauważył polsko-białoruski historyk i wybitny badacz dziejów Armii Krajowej na Kresach Zygmunt Boradyn:
„Jeżeli nawet przyjmiemy, że partia “Grenadierów” istniała naprawdę, to nie miała ona żadnego wpływu na funkcjonowanie Armii Krajowej w Okręgu Nowogródzkim. Rozważając sprawę partii “Grenadierów”, należy pamiętać, że Sowieci znali rozkaz nr 7 Komendy Okręgu Nowogródek AK z początku 1943 roku, który zakazywał prowadzenia pracy politycznej na terenie okręgu. Rozkaz ten został przejęty przez partyzantkę sowiecką i dziś znajduje się w Archiwum Narodowym w Mińsku. W przekazywanych do Moskwy informacjach próżno szukać potwierdzenia tego wydarzenia. Ze względów koniunkturalnych został zignorowany przez ówczesne dowództwo Zgrupowania Baranowickiego i Białoruskiego Sztabu Partyzanckiego, podobnie jak i dziś istnienie tego rozkazu ignorują historycy białoruscy. AK na Nowogródczyźnie powinna wyglądać tak, jak tego sobie życzyło wyższe kierownictwo ZSRS i BSRS. Jednak żadne polityczne ugrupowanie używające nazwy „Grenadierzy” nie było nigdy częścią Armii Krajowej”.
Opisane w podręczniku “operacje terrorystyczne” przeciwko cywilom są fałszowaniem historii. AK, choć prowadziła działania bojowe przeciwko radzieckiej partyzantce, nie miała na celu “oczyszczenia terytorium z niepożądanej ludności”. To prawda, że większość rozstrzelanych przez AK na terenach dzisiejszej Białorusi to osoby pochodzenia białoruskiego. Represje wobec Białorusinów stosowano nie dlatego, że byli Białorusinami. Rozstrzeliwano ich, podobnie jak i Polaków, w przypadku stwierdzenia kolaboracji z Niemcami lub działania na szkodę państwa czy narodu polskiego. Za taką, mogła być uznana współpraca z partyzantką sowiecką.
Polskie działania odwetowe często nie były usankcjonowane wyrokiem Wojskowego Sądu Specjalnego.
Białoruska propaganda często wspomina o rozstrzeliwaniu przez akowców białoruskich rodzin, pomijając przy tym mordy dokonywane na masową skalę przez sowieckich partyzantów na Polakach i Białorusinach.
Takim najbardziej tragicznym przykładem jest masakra mieszkańców wsi Naliboki (w Puszczy Nalibockiej) w dniu 8 maja 1943 roku, kiedy partyzanci z oddziału Bielskiego i brygady im. Stalina zabili 128 osób, w tym trzy kobiety, niektórych nastolatków i 10-letniego chłopca. Taki sam los spotkał mieszkańców wsi: Koniuchy – w styczniu, Ługomowicze, Izabelin, Kaczanowo, Babińsk, Prowżały – w lutym, Szczepki i Niewoniance – w kwietniu, Kamień – w maju 1944.
Jeżeli mówimy o konfrontacji polskich i radzieckich partyzantów, można przypuszczać, że podczas konfliktu polsko-sowieckiego na terytorium dzisiejszej Białorusi zginęło około tysiąca radzieckich partyzantów. W kilka razy więcej w skali całego kraju sowieckich partyzantów rozstrzelały Oddziały Specjalne (NKWD i NKGB) w ramach “czystek” w swoich szeregach od “elementów niepożądanych”.
Ten konflikt nie był ograniczony tylko do starć zbrojnych. Zwykłą sprawą były represje prowadzone zgodnie z zasadą odpowiedzialności zbiorowej, z czego najbardziej ucierpieli cywile.
Ponieważ ta wojna toczyła się między grupami partyzanckimi i wpłynęła na znaczną liczbę miejscowej ludności, nie będzie przesadą powiedzieć, iż miała cechy wojny domowej.
5 najbardziej rozpowszechnionych kłamstw białoruskiej propagandy na temat Armii Krajowej
Kresowiak