W Polsce wczorajsze oświadczenie Aleksandra Łukaszenki podczas narady z funkcjonariuszami struktur siłowych zostało nazwane “kompletną bzdurą”. Dyktator twierdził, że “polskie i amerykańskie służby wywiadowcze” rzekomo przygotowują “prowokację o wielkiej skali” przeciwko… “cywilnej ludności Polski”. A w rezultacie “oskarżą Rosję i Białoruś”.
Jak podaje radiozet.pl, koordynator służb specjalnych Polski Tomasz Siemoniak mówi, że do takich wypowiedzi Łukaszenki należy podchodzić jako “do elementów wojny informacyjnej”. A ich cele mogą być różne: sianie napięcia, mobilizowanie własnej opinii publicznej i pokazywanie Rosji, że jest antyzachodni i antypolski.
Przy tym Siemoniak nie wyklucza, że słowa o “prowokacji” mogą być wynikiem rzeczywistego przygotowania do prowokacji przeciwko Polsce.
“Niczego nie można wykluczyć. Na pewno musimy bardzo uważnie śledzić sytuację na Białorusi, co robi Łukaszenka i tamtejsze służby. To przecież państwo graniczące z Polską, w dodatku uczestniczące w wojnie z Ukrainą, będące swego rodzaju zapleczem Rosji. Przecież tam na początku stacjonowały rosyjskie wojska” – tłumaczył koordynator służb specjalnych.
Źródło: wb24.org/radiozet.pl
Fot. belarus.by