Odkryto nowe fakty dotyczące zaginionego dzieła sztuki — okazałego nagrobka z figurą Madonny z nieistniejącego już cmentarza w Sawiczach pod Mińskiem. Był to grób ostatniego dziecka znanego ziemianina i działacza społecznego Edwarda Woyniłłowicza, jego córki Heleny. Tą wiadomością podzielił się na Facebooku miłośnik lokalnej historii piszący pod pseudonimem „Puszczański Pan”.

Tragedia, która dotknęła rodzinę działacza społecznego i gospodarczego Edwarda Woyniłłowicza, jest dobrze znana na Białorusi, gdyż została uwieczniona w jednym z symboli stolicy – Czerwonym Kościele, poświęconym Świętym Szymonowi i Helenie, patronom jego dzieci.

Edward Woyniłłowicz (fot. borzoiclub.com)

W wieku 12 lat zmarł jego syn Szymon. Chłopiec przeszedł operację w Warszawie, gdzie wówczas szalała szkarlatyna, którą się zaraził. A córka Helena nie dożyła 19 lat. Dziewczyna umierała w męczarniach, a rodzice nie mogli nic zrobić – lekarze nie mieli nawet dokładnej diagnozy. Najprawdopodobniej było to zapalenie płuc.

Chłopczyk z dziadkiem to Szymon Woyniłłowicz i jego niebiański patron św. Szymon. Dziewczyna, która klęka, to Helena Woyniłłowicz. Szkic namalowany na zamówienie Edwarda Woyniłłowicza przez Józefa Teofila Smolińskiego (źródło: irrgangfinearts.de)

Dzieci Woyniłłowicza zostały pochowane w rodzinnym majątku Sawicze nieopodal Mińska. Z rodzinnego cmentarza dzisiaj pozostał tylko kurhan w polu, do którego nie ma drogi.

Mogiła Woyniłłowiczów na zdjęciu z początku XX wieku (fot. wikimedia commons)

Jednak, jak odkryli krajoznawcy, rzeźbiony pomnik, znany ze starych fotografii, miał konkretnego autora i został odlany z drogiego brązu. Dziennikarz jednej z ówczesnych lokalnych gazet spotkał rzeźbiarza i tak opisał spotkanie:

„Pan Janowski pracuje w małej salce, która jest aneksem gabinetu figur gipsowych; tu, na tle znakomitej kopii „Sądu Ostatecznego” Wita Stwosza, zajmującej dużą część ściany, wznosi się zupełnie już gotowa figura Madonny depczącej węża.

Jest to ostatnia praca pana Janowskiego, dopiero co wykończona. Artysta będzie miał satysfakcję, którą nasi rzeźbiarze dość rzadko mogą się cieszyć: zobaczy swoje dzieło w brązie.

Wprost z pracowni ta figura idzie, wstępując tylko po drodze do sztukatora, do odlewni pana Wolskiego. Jest to obstalunek. Praca pana Janowskiego służyć będzie za nagrobek ś.p. Helenie Woyniłłowiczównie, zmarłej w samej wiośnie życia. Piękny to będzie nagrobek.

Figura Madonny jest wymodelowana nader poprawnie, utrzymana w szlachetnych liniach, postawiona na kuli ziemskiej lekko, swobodnie i wdzięcznie; draperie zwłaszcza, bardzo umiejętnie ułożone, świadczą, że artysta uczył się swojej sztuki od największych mistrzów – rzeźbiarzy starożytnej Grecji”.

Cytowany wyżej fragment artykułu (fot. facebook.com/puszczanski.pan)

Autorem rzeźby był warszawski malarz, rzeźbiarz i konserwator zabytków Józef Janowski (1859-1941). Kształcił się w warszawskiej Szkole Rysunkowej pod kierunkiem Wojciecha Gersona i Aleksandra Kamińskiego. Studiował rzeźbę u Andrzeja Pruszyńskiego. Naukę kontynuował także poza krajem, w Monachium, Dreźnie, Wiedniu i Berlinie. W latach 1902–1905 był kustoszem gabinetu odlewów gipsowych na Uniwersytecie Warszawskim. Właśnie w tamtym okresie otrzymał od Woyniłłowiczów zlecenie na nagrobek dla córki.

fot. facebook.com/puszczanski.pan

Okres I wojny światowej spędził w Rzymie, gdzie prowadził własną pracownię rzeźbiarską. Około 1918 roku powrócił do Warszawy. Był członkiem Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, w którym wielokrotnie wystawiał swoje prace. W późniejszym okresie twórczości Janowskiego kompozycje malarskie zaczęły dominować nad formami rzeźbiarskimi.

Wybrany wizerunek Matki Bożej depczącej węża pełzającego po kuli ziemskiej jest dość powszechny. Odnosi się on do wersetu z Księgi Rodzaju, w którym Bóg przeklina węża, który zwiódł Adama i Ewę:

„Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”. (Rdz 3,15)

fot. facebook.com/puszczanski.pan

Początkowo uważano, że „zmiażdży ci głowę” odnosi się do Maryi, kobiety, która urodzi Mesjasza. To przekonanie pochodzi z Wulgaty, łacińskiego przekładu Biblii, z którego później tłumaczono na inne języki europejskie. W rezultacie w sztuce zachodniej pojawił się ikonograficzny typ Matki Bożej depczącej węża.

Krzyż na mogile Woyniłłowiczów (fot. wikimedia commons)

Z nadejściem bolszewików miejscowi chłopi, z którymi szlachcic Woyniłłowicz dorastał i spędził całe życie, splądrowali majątek, spalili bibliotekę, a co więcej – zniszczyli nagrobki na kurhanie, obalili figurę Matki Bożej, która wznosiła się nad cmentarzem. Same nagrobne płyty porozciągali po swoich podwórkach.

Z bogatego nagrobka Heleny nie pozostało nic — to zrozumiałe, ponieważ brąz to cenny metal. Z mogiły Szymona cudem ocalał fragment nagrobka, który obecnie znajduje się w Czerwonym Kościele w Mińsku, obok przeniesionych tam szczątków Edwarda Woyniłłowicza.

Kościół pw. św. Szymona i św. Heleny, zwany „Czerwonym Kościołem” – grób Edwarda Woyniłłowicza (fot. wikimedia commons)

Kurhan w Sawiczach w latach 90. XX wieku został uporządkowany przez katolików, którzy postawili tam krzyż i tablice pamiątkowe. Jednak kurhan do tej pory nie posiada statusu zabytku, który by go chronił.

Przeczytaj także: 

Szkice polskiego artysty, który malował dla Czerwonego Kościoła, trafiły na aukcję w Niemczech

Niezwykłe odkrycie! Odnaleziono nieznane zdjęcie ołtarzowego obrazu Czerwonego Kościoła w Mińsku

 

Wb24.org na podst. facebook.com/puszczanski.pan, sda.pl, nashaniva.com

Wysyłam
Ocena czytelników
5 (2 głosów)