80 lat temu dowodzony przez gen. Władysława Andersa 2. Korpus Polski wyzwolił portowe miasto Ankona nad Morzem Adriatyckim. Zdobycie Ankony oraz całej Marchii, które było samodzielną operacją Wojska Polskiego, miało kluczowe znaczenie w skróceniu czasu walk aliantów z Niemcami we Włoszech.
Z tej okazji przypominamy sylwetkę naszego ostatniego żyjącego krajana, który brał udział w walkach o wyzwolenie Ankony – kapitana Władysława Dąbrowskiego.
Kapitan Dąbrowski urodził się w 1924 roku w Nowogródku. Jego ojciec, były legionista, pracował jako rusznikarz w policji. Spokojne życie rodziny zostało przerwane 17 września 1939 roku, kiedy to Nowogródek został zajęty przez Armię Czerwoną. Ojciec bohatera został internowany na Litwie, a Władysław wraz z matką i bratem 13 kwietnia 1940 roku zostali zesłani do Aktiubińskiej Obłasti. Pracował przymusowo w kołchozie im. Kirowa we wsi Sorsajskij. Po niemieckiej agresji na ZSRR i podpisaniu porozumienia Sikorski-Majski wstąpił do formującej się Armii gen. Władysława Andersa.
Kapitan Dąbrowski został przydzielony do batalionu szturmowego „S” w 5. Kresowej Dywizji Piechoty, dowodzonego przez rtm. Zbigniewa Kiedacza. Jego jednostka brała udział w kluczowych bitwach, w tym w bitwie o Monte Cassino. Była znana z doskonałych walorów bojowych i z czasem stała się podstawą do reaktywowania 15. Pułku Ułanów Poznańskich. W trakcie swojego szlaku bojowego zajmował się rozpoznaniem i prowadzeniem wozów pancernych.
W swoich wspomnieniach kapitan Dąbrowski szczegółowo opisuje walki o Monte Cassino oraz późniejsze starcia o Ankonę i Bolonię. Podkreśla znaczenie współpracy między żołnierzami różnych narodowości i opisuje reakcje miejscowej ludności w Egipcie i we Włoszech.
“Miałem zaszczyt uczestniczyć w zdobyciu tych wzgórz, ale zapomina się o jednej rzeczy, że za Linią Gustawa, jest Linia Hitlera, i po Monte Cassino musieliśmy iść na kolejne szczyty, by otworzyć aliantom drogę na Rzym. Gen. Anders wiedział, że my Polacy zdobędziemy i klasztor, i wzgórza. Wiedzieliśmy, że zginiemy, że poniesieniem straty, ale ruszyliśmy z ochotą. Przez 60 godzin natarcia nie czuliśmy zmęczenia, głodu. Potem Niemcy pytali nas czy jesteśmy super wyszkolonymi komandosami, tak uważali widząc jak walczymy, a przecież nasz pułk to byli chłopcy 18-letni. Ale zwyciężyliśmy” – wspomina kapitan Dąbrowski.
Zapytany, czy po tylu zwycięskich bitwach i operacjach żołnierze 2. Korpusu Polskiego czuli się bohaterami, Władysław Dąbrowski podkreślił, że nie. “To wszystko robiliśmy dla Polski” – zaznaczył. “Byliśmy z siebie dumni, ale wtedy nie było mowy, że jesteśmy jakimiś bohaterami. My uważaliśmy, że to jest nasz obowiązek, składaliśmy przysięgę na wierność Polsce. Chyba wypełniliśmy ją w stu procentach”.
Koniecznie posłuchajcie wspomnień Pana Władysława.
Opracował Zdzisław Dębowski
Wb24.org
Zdjęcie główne: Michał Rzepiak/Archiwum Władysława Dąbrowskiego
Polskie media odgrywają ważną rolę w utrzymaniu tożsamości narodowej Polaków na Białorusi. Abyśmy mogli kontynuować naszą misję, potrzebujemy Państwa wsparcia.