Polak z Grodna, Paweł Juszkiewicz, któremu rok temu groziła deportacja, otrzymał polskie obywatelstwo. Przez kilkanaście lat musiał udowadniać, że nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego.
„Poczułem wielką radość, ulgę i perspektywę tego że wszystkie moje przejścia w końcu dobiegły końca. Po roku, a tak naprawdę po 12 latach. Ta historia miała bardzo długi przebieg” – powiedział Paweł Juszkiewicz.
Wcześniej polskie służby uznały, że Juszkiewicz stanowi zagrożenie i złożyły wniosek o cofnięcie jego pozwolenia na pobyt. Pomimo tego, że Paweł mieszkał w Polsce przez 20 lat.
Paweł Juszkiewicz urodził się w Wasiliszkach na Grodzieńszczyźnie i przyjechał do Polski po ukończeniu szkoły w wieku 17 lat. Początkowo mieszkał z rodziną w Pile, ale później przeniósł się do Torunia. Na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika ukończył najpierw Wydział Pedagogiczny, a następnie Wydział Stosunków Międzynarodowych. Następnie, już jako dwukrotny magister, uzyskał tytuł licencjata filologii rosyjskiej i przystąpił do pisania pracy doktorskiej.
W 2011 roku został uznany za najlepszego zagranicznego studenta w Polsce, a także najlepszego studenta województwa kujawsko-pomorskiego. Został wpisany do Złotej Księgi Studentów Uniwersytetu Mikołaja Kopernika i był stypendystą Ministra Edukacji. Portal TVP 3 zauważa, że aktywnie angażował się w pomoc prześladowanym Białorusinom.
W 2008 roku Paweł otrzymał zezwolenie na pobyt w Polsce, a później zwrócił się do wojewody z prośbą o nadanie mu polskiego obywatelstwa. Zgodnie z procedurą, wojewoda zwrócił się o opinię do różnych służb, w tym Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Służby uznały, że student z Torunia stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.
Jak powiedział w rozmowie z TVP 3, powrót do kraju oznaczałby dla niego więzienie, ponieważ solidaryzował się z osobami prześladowanymi przez reżim Łukaszenki.
Dzięki determinacji i pomocy przyjaciół, udało mu się wygrać tę trudną batalię, choć kosztowało go to wiele zdrowia.
„Pamiętam jak wracaliśmy z rozprawy w lipcu, to Paweł wręcz stracił przytomność w trakcie jazdy, więc to było straszne. Musieliśmy chwytać kierownicę, po prostu cucić go, żeby doszedł do siebie” – opowiada Kamila Adaszewska.
„Walczyłem ja, walczyli moi znajomi i nieobojętni ludzie, którzy też się sprzeciwiali takiemu stanowi rzeczy. Kosztowało mnie to bardzo dużo. Myślę, że skutki zdrowotne będę odczuwał długo, ale liczy się ten szczęśliwy koniec” – przyznaje Paweł Juszkiewicz.
W lipcu ubiegłego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję o cofnięciu Juszkiewiczowi zezwolenia na pobyt stały.
Źródło: wb24.org/bydgoszcz.tvp.pl
fot. facebook