Ksiądz Henryk Okołotowicz, gdy przebywał w areszcie śledczym KGB w Mińsku, nie mógł mieć przy sobie nawet małego drewnianego krzyża.

Natomiast w więzieniu w Koladziczach, dokąd został przeniesiony na czas rozpatrzenia apelacji, takiego zakazu już nie ma – informuje Katolik.life.

Wiernym przekazano również, że duchowny czuje się źle. Przypomnijmy, że jest osadzony po przebytym zawale serca oraz operacji usunięcia guza nowotworowego w żołądku.

Mimo to ksiądz Henryk nie traci pogody ducha i mówi, że ma czyste sumienie, ponieważ nie popełnił niczego niezgodnego z prawem, a swoje uwięzienie postrzega jako prześladowanie za wiarę, Boga i Kościół.

W grudniu ubiegłego roku 64-letni proboszcz parafii św. Józefa w Wołożynie został skazany na 11 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za rzekomą “zdradę stanu”. Rozprawa sądowa odbywała się za zamkniętymi drzwiami i do tej pory nie wiadomo, co konkretnie mu zarzucano.

Przeczytaj również:

Niezłomny ksiądz z Wołożyna przyjął wyrok z uśmiechem

Źródło: wb24.org/katolik.life

Wysyłam
Ocena czytelników
5 (1 vote)