W wieku 97 lat zmarł Stefan Chociej – jeden z ostatnich żyjących uczestników heroicznej obrony Grodna we wrześniu 1939 roku, znanych jako “Orlęta Grodzieńskie”. Urodzony w Grodnie, całe życie nosił w sercu miasto swojego dzieciństwa. O jego śmierci poinformował profil na Facebooku “Powiat Sokólski”.
Stefan Chociej urodził się w 1927 roku w polskiej rodzinie w Grodnie. Miał zaledwie 12 lat, gdy we wrześniu 1939 roku, w obliczu nacierającej i bezlitosnej czerwonej zarazy, dołączył do obrońców Grodna. Był jednym z najmłodszych uczestników walk – chłopcem, który z dziecięcej ciekawości i patriotycznego uniesienia chwycił za butelkę z benzyną.
– Starsza siostra uczyła się w gimnazjum, w drugiej klasie. Jej koledzy zabrali mnie ze sobą. Jeden z nich był synem komisarza policji Ryszarda Neumanna – wspominał po latach. – Mieli przygotowane butelki z benzyną. Wytłumaczyli mi, co mam robić. Zrobiliśmy zasadzkę na ulicy Orzeszkowej.
Kiedy pojawiły się sowieckie czołgi, nie wahał się:
– Rzuciłem butelką w pierwszy jadący czołg. Trafiłem. Maszyna zaczęła płonąć. Niestety, drugi czołg, który jechał tuż za nim, otworzył ogień. Zostałem trafiony w prawą rękę. Schowaliśmy się pod mostem. Zemdlałem – co działo się dalej, już nie pamiętam.
Ranny chłopiec został odnaleziony przez siostrę i jej koleżankę, które zaniosły go do szpitala.
– Bolało strasznie, ale na szczęście kość nie była uszkodzona. Dwóch kolegów zginęło. Ten pierwszy czołg płonął i nie strzelał, ale kolejny już tak. Podobno w tym miejscu zapaliliśmy siedem czołgów… – opowiadał z przejęciem wiele lat później.
Te dramatyczne wydarzenia na zawsze odcisnęły piętno na jego życiu, ale też ukształtowały go jako człowieka niezłomnego, wiernego swoim patriotycznym wartościom.
Po wojnie nie mógł wrócić do rodzinnego miasta, które znalazło się poza granicami Polski. Nigdy jednak nie przestał tęsknić za swoim ukochanym Grodnem:
– Gdyby tylko otworzyli granicę – wróciłbym na kolanach… Chciałbym tam nawet umrzeć – mówił ze wzruszeniem.
Zamieszkał w Dąbrowie Białostockiej, gdzie do końca życia dzielił się z młodzieżą świadectwem tamtej bohaterskiej walki, opowiadając także o tragicznej historii Kresów, którą przez wiele lat próbowano przemilczeć.
Jego historię przypomina krótki film przygotowany przez Fundację Joachima Lelewela.
Oprac. na podst. facebook.com/powiatsokolski.starostwopowiatowe, kresy1939.pl
fot. Ruslan Kulevich