Myślisz, że o kuchni białoruskiej wiesz wszystko, bo jadłeś draniki i babkę ziemniaczaną? Czas na upgrade! Oto 10 regionalnych perełek, które udowodnią, że nasza kuchnia to prawdziwy skarbiec smaków.
Krambambula
Ta miodowa nalewka z dodatkiem przypraw (goździki, cynamon, gałka muszkatołowa, czasem nawet pieprz!) to nie tylko drink, ale kawałek historii Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wspominał ją nawet Adam Mickiewicz w “Panu Tadeuszu” (choć nie pod tą nazwą). Napój przygotowywany jest według starodawnej receptury i dojrzewa przez co najmniej dwa tygodnie. Po tym czasie można śmiało przystąpić do degustacji – by rozkoszować się jego łagodnym smakiem i niezapomnianym, ziołowym aromatem.
Ciekawi Cię historia nazwy „krambambula”? Krambambuli – tak nazywano jałowcowy likier sprowadzany z Niemiec w XVII–XVIII wieku. Z czasem na terenach dzisiejszej Białorusi tym mianem zaczęto określać różne nalewki i likiery, aż w końcu nazwa ta przylgnęła do miodowej nalewki z przyprawami.
Dziś krambambulę można spróbować w wielu lokalach w Mińsku serwujących dania kuchni białoruskiej – m.in. w restauracjach „Kuchmistrz”, „Kamianica”, „Wasilki” czy „Swai”. Napój ten znajdziesz także w menu restauracji przy zamkach w Mirze i Nieświeżu. Co ciekawe, w każdym z tych miejsc krambambula smakuje nieco inaczej – ponieważ przygotowywana i leżakowana jest bezpośrednio na miejscu.
Maczanka
Wyobraźcie sobie soczyste, długo duszone kawałki mięsa (najlepiej żeberka lub karkówka) w gęstym, lekko kwaśnym sosie na bazie cebuli, piwa lub octu jabłkowego. Maczanka to danie, które kiedyś serwowano na targach – kupujący maczali w niej chleb (stąd nazwa!). Dziś w Mińsku można ją dostać w wersji streetfoodowej – w bułce, z kiszoną kapustą i chrzanem. Białoruski odpowiednik amerykańskiego pulled pork!

fot. vkusnyblog.com
Kołduny
Kołduny to danie znane od czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Przygotowuje się je z cienkiego ciasta, w które zamyka się różne farsze – mięsne, serowe, grzybowe, a nawet owocowe. Nazwa może pochodzić od łacińskiego słowa calduna („ciepłe wnętrzności”) lub związana z tatarskim wpływem.
Z czasem „kołdunami” zaczęto nazywać też ziemniaczane placki z mięsem w środku, co wprowadziło pewne zamieszanie w kuchni białoruskiej. Klasyczne kołduny robi się z ciasta mącznego z dodatkiem soku z cebuli, co nadaje im charakterystyczny smak.
Kołduny można gotować, piec, smażyć na patelni lub we frytkownicy. W zależności od regionu i przepisu smak i konsystencja mogą się różnić – na przykład kołduny z Polesia smaży się we fryturze z farszem rybnym i ziołami.

fot. in-brest.by
Kiszka ziemniaczana
To danie to prawdziwy test dla mięsożerców – wątroba, płuca i serce wieprzowe mieszane z tartymi ziemniakami, cebulą i przyprawami, a następnie nadziewane w jelita i pieczone. W smaku przypomina nieco polską kiszkę, ale jest bardziej “dziki” i intensywny. W niektórych regionach dodaje się do farszu kaszę gryczaną, co daje ciekawą teksturę. Najlepiej smakuje z kwaśną śmietaną i ogórkiem kiszonym.

fot. bestbelarus.by
Soczewiaki
Zanim ziemniaki podbiły Białoruś, podstawą kuchni były właśnie placki z soczewicy. Robi się je z ugotowanej i utłuczonej soczewicy zmieszanej z mąką żytnią i jajkiem. Smakują delikatniej niż ziemniaczane draniki, mają lekko orzechową nutę. W niektórych wsiach dodaje się do nich smażoną cebulę lub grzyby. Idealne dla wegetarian – białoruska kuchnia ma w zanadrzu takie smaki!
Kluski „z duszą”
Podobnie jak w przypadku wielu innych potraw białoruskich, głównym składnikiem klusek jest ziemniak. Ziemniaki trze się na tarce, a osobno przygotowuje się nadzienie – z mięsa mielonego lub grzybów. Z masy ziemniaczanej formuje się placuszki, na środek nakłada się farsz, po czym formuje kulki, które gotuje się we wrzącej wodzie do miękkości. Kluski podaje się ze śmietaną, skwarkami albo z różnymi sosami.
Kułaga
Ten jagodowy deser to połączenie gotowanych jagód (czernic, malin, jeżyn), mąki żytniej i miodu. Dawniej jedzono go na śniadanie, bo dodawał energii na cały dzień. W smaku przypomina gęsty kisiel z lekką kwaskowością. Współcześnie podaje się go z twarogiem lub bitą śmietaną – w modnych mińskich kawiarniach w wersji “fit” z chia i orzechami.
Żur białoruski
W przeciwieństwie do polskiego żuru, białoruska wersja jest często gotowana na grzybowym wywarze z dodatkiem wędzonej ryby (szczupak, lin) lub kiełbasy. Zakwas robi się nie tylko z mąki żytniej, ale czasem też z otrębów, co daje bardziej “chłopski”, intensywny smak. Podaje się go z ziemniakami i jajkiem na twardo. W niektórych regionach dodaje się też liść laurowy i kminek – dla aromatu.

fot. in-brest.by
Pyzy z mięsem i wiśniami
To danie to prawdziwy plot twist kulinarny – w jednym pierogu spotykają się soczysta wieprzowina i kwaśne wiśnie (czasem też śliwki). Sekret tkwi w proporcjach: mięso musi być lekko słone, a owoce – nieprzesłodzone. W niektórych wersjach dodaje się też cynamon, który łączy oba smaki. Takie pyzy gotuje się na parze, a potem polewa roztopionym masłem.
Sbitień
To nie herbata, nie grzaniec, ale coś pośredniego – tradycyjny słowiański napój z miodu, wody, ziół (mięta, melisa) i przypraw (goździki, anyż). Dawniej pito go w karczmach, a zimą sprzedawano na jarmarkach w mosiężnych kubkach. Współcześnie w Mińsku można dostać wersję z dodatkiem jagód lub nawet… pikantnego chili dla rozgrzewki.
Kresowiak
