Po dwóch miesiącach ciszy wierni w końcu otrzymali wiadomość od księdza Henryka Okołotowicza, którego reżim Łukaszenki skazał na 11 lat więzienia.
Kapłan pisze, że trwa w modlitwie i nie traci wiary, choć doświadcza pokus:
„Szatan chce osłabić moją wiarę, przekonuje mnie, że wszyscy się ode mnie odwrócili i zapomnieli, że Kościół i Papież nic nie robią. Ale gdy czynię znak krzyża różańcem — natychmiast przestaje atakować.”
Ksiądz wspomina przykład kardynała Kazimierza Świątka, który spędził dziesięć lat w sowieckich łagrach, i stara się podążać za jego słowami, że kapłan powinien „odważnie bronić Kościoła przed Szatanem i jego sługami”.
„Tak dzień po dniu: modlitwa, różaniec, wspomnienia kardynała. Wszystko to pomaga przetrwać próby. Mam nadzieję, że ludzie, dowiadując się o tym, również umocnią się w wierze” — przekazał kapłan.
Ksiądz Henryk Okołotowicz zasłynął z gorliwego zaangażowania w odrodzenie Kościoła katolickiego na Białorusi, która przez dekady była poddawana ateizacji przez reżim sowiecki. Był pierwszym kapłanem, który w 1984 roku odwiedził Katyń i odprawił tam mszę za zamordowanych polskich oficerów, za co został wówczas zatrzymany. Ogólnie, w czasach ZSRR, ks. Henryk Okołotowicz był karany przez władze około 30 razy. Być może te fakty z jego życiorysu przyczyniły się do późniejszych represji ze strony władz w Mińsku. Mogło też mieć znaczenie jego polskie pochodzenie, które wzbudziło zainteresowanie KGB.
Przez lata służył w różnych parafiach na Białorusi, w tym w Brasławiu, Rakowie, Nieświeżu i Bobrujsku. Ostatnio był proboszczem w kościele św. Józefa w Wołożynie.
Ksiądz został zatrzymany 17 listopada 2023 r. Przeszedł wcześniej zawał serca i zmagał się z chorobą onkologiczną. Jak informowały niezależne media, potrzebował specjalistycznej opieki medycznej, której prawdopodobnie nie otrzymywał w areszcie.
W nielicznych listach z aresztu ksiądz podkreślał, że nie uważa się za winnego i prosił o modlitwę, pokładając nadzieję jedynie w Bogu.
Źródło: wb24.org/katolik.life
