Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce (ZMPD) domaga się od rządu kraju podjęcia pilnych działań w celu rozwiązania kryzysu na granicy z Białorusią. O tym mowa w apelu opublikowanym 9 października.
W apelu opisano trudną sytuację finansową i humanitarną, w jakiej znaleźli się kierowcy ciężarówek po 13-dniowym zamknięciu granicy z Białorusią. Na przejściu Kozłowicze-Kukuryki ciężarówki czekają na wyjazd z Białorusi do Polski nawet po osiem dni.
„Kierowcy przebywają w skrajnie trudnych warunkach bez dostępu do zaplecza sanitarnego, wody i ciepłych posiłków. Wielu z nich od kilkunastu dni nocuje w kabinach pojazdów, z ograniczonymi zapasami żywności i paliwa, w niskich temperaturach” – oświadcza ZMPD.
Organizacja wzywa polski rząd do natychmiastowego zwiększenia liczby pracowników na przejściu granicznym w Kukurykach, a także do wypracowania “rozwiązań umożliwiających przekierowanie części ruchu towarowego na inne przejścia graniczne”.
ZMPD zwraca uwagę, że sytuacja zagraża nie tylko płynności transportu międzynarodowego, lecz także bezpieczeństwu ludzi oraz pozycji polskich przedsiębiorstw na rynkach wschodnich – przewoźnicy mogą utracić zlecenia, które przejmą firmy z innych krajów.
Według danych białoruskiego Państwowego Komitetu Granicznego, rankiem 10 października na wyjazd z Białorusi oczekiwało łącznie ponad 5500 ciężarówek, z czego 3470 stało na granicy z Polską w Kozłowiczach.
Przypomnijmy, że choć polskie i unijne ciężarówki nie mogą jeździć po Białorusi i Rosji, nadal uczestniczą w transporcie towarów nieobjętych sankcjami, m.in. do krajów takich jak Kazachstan czy Uzbekistan. Polskie firmy mają prawo dowozić naczepy z ładunkami do terminali przy granicy z Białorusią, skąd odbierają je przewoźnicy uprawnieni do wjazdu na teren Białorusi i Rosji.
Źródło: wb24.org/wnp.pl
fot. JuSz/belsat.eu
