Był nieustraszony. Taranował koniem, rąbał szablą, strzelał z rewolwerów. Bardzo często wybierał spośród swoich ludzi najdzielniejszych i znikał z nimi na kilka lub kilkanaście dni na tyłach wrogich armii. Wracał w glorii bohaterskiej chwały i obwieszony trofeami. Wychodził cało z najgorszych potyczek, wylizywał się z najbardziej paskudnych ran. Dla Niemców był uosobieniem dzikiego barbarzyńcy rodem z azjatyckich stepów, bolszewicy pewnie nazwaliby go biczem Bożym, gdyby w Boga wierzyli. Natomiast żołnierze gotowi byli za „Baćką” skoczyć w ogień. Jadł z nimi z jednego kotła, dzielił z nimi trudy przemarszu, wdawał się z nimi w dyskusje, czytał im gazety, a wieczorami, nad obozowym ogniskiem, opowiadał anegdoty. Ale „baćka“ — to nie tylko ojciec, w nomenklaturze rosyjskiej wojny domowej tak właśnie nazywano leśnych i stepowych atamanów — odważnych, krwiożerczych, bezlitosnych i jednocześnie sentymentalnych zarządców olbrzymich czasami niczyich przestrzeni, z łatwością zmieniających sojuszników i opiekunów, ideologie i idee. Machno, Grigorjew, Dutow, Krasnow. Wilniucy też mieli takiego atamana — idealnego partyzanta, który niezbyt się sprawdzał w wojnie okopowej, ale był niezamienialny w różnego rodzaju dywersjach na tyłach wroga. Ostatniego Kmicica Najjaśniejszej. Na imię miał Stanisław, na nazwisko Bałachowicz, do którego dodał sobie fantazyjny przydomek Bułak-Bej, a pochodził z Wileńszczyzny.
Stanisław Bałachowicz urodził się 10 lutego 1883 r. w Mejsztach pod Ucianą. Był synem Białorusina Nikodema Michała Bałachowicza i Polki Józefy Szafran, odpowiednio kucharza i pokojówki u Meysztowiczów. Miał jeszcze dwóch braci (starszy brat Mieczysław dowodził następnie oddziałami antybolszewickiej partyzantki na Dalekim Wschodzie, młodszy Józef został jednym z najbliższych współpracowników Stanisława) i sześć sióstr. Pod koniec XIX wieku Nikodem Bałachowicz wspólnie z bratem Ludwikiem, przy pomocy zaciągniętej pożyczki od Meysztowiczów, kupił majątek Judycyny leżący w ziemi wileńskiej koło Szarkowszczyzny. W roku 1887 odsprzedał go hrabiemu Łopacińskiemu, a rodzina zamieszkała w dzierżawionym majątku Stokopijewo nad Dzisną.
Jeśli niezbyt poprawną polszczyzną wysłowię się, proszę mi darować. Matki bowiem nasze, tam na dalekich kresach najpierw uczyły nas Polskę kochać, a potem już prawidłowo po polsku mówić. Dla mnie i mnie podobnych elementarzem od dziecka był Sienkiewicz. Bohaterowie Sienkiewicza byli dla nas wzorem
— wspominał Bałachowicz po latach. Co prawda czytajac jego wspomnienia warto pamietać, iż Bałachowicz własny życiorys, daty i osoby, wydarzenia i nazwiska traktował z dużym luzem, dostosowując do aktualnych swoich potrzeb. W rzeczywistości świadomość narodowa Bałachowicza była do lat 20. ubiegłego wieku bardzo płynna. W zależności od potrzeby chwili podawał się za Rosjanina, Białorusina lub Polaka, walczył o wolną Estonię, wolną Polskę, wolną Rosję bądź wolną Białoruś. A czasami o wszystko na raz.
Eserowiec idzie na wojnę
Uczył się podobno najpierw w szkole powiatowej w Jeziorosach, następnie — w prywatnym polskim gimnazjum św. Stanisława w Petersburgu. Podjął się studiów w seminarium duchownym, ale po roku je porzucił na rzecz kursów rolniczych w Belmontach. Pracował przez jakiś czas jako księgowy na Nowogródczyźnie, następnie na Kaukazie, a od 1902 roku i do wybuchu I wojny światowej — jako administrator w dobrach hrabiów Plater-Zyberka w powiecie dziśnieńskim, gdzie zarządzał sławną stadniną w Horodcu pod Łużkami. Należał do Partii Socjalistów-Rewolucjonistów i w 1905 roku został w Horodcu nawet sędzią rewolucyjnym w sporach między chłopami i obszarnikami. Właśnie wtedy przylgnął do niego przydomek „Baćka”. W tym samym roku ożenił się z córką miejscowego lekarza Henryką Harbel (ogółem był żonaty trzykrotnie).
W 1914 roku wstąpił jako ochotnik do armii rosyjskiej i został wcielony jako chorąży do 2 Lejb-Ułańskiego Kurlandzkiego Pułku. Wkrótce odznaczył się w walkach koło Sochaczewa i Kowna. W 1915 roku został awansowany na stopień oficerski i trafił do partyzanckiego oddziału podpułkownika Leonida Punina, gdzie został dowódcą szwadronu. Dokonywał cudów waleczności grasując na tyłach Niemców. Siedmiokrotnie ranny Wielką Wojnę skończył jako rotmistrz sztabowy odznaczony trzema Krzyżami Św. Jerzego, orderami Św. Stanisława, Św. Anny, Św. Włodzimierza.
Po rewolucji 1917 roku próbuje przejąć oddział Punina, doprowadza w nim do rozłamu, a w lutym 1918 roku wstępuje z jego resztkami do Czerwonej Gwardii. 5 marca 1918 roku jego nowy oddział stoczył zwycięską walkę nad jeziorem Pejpus z niemieckim batalionem, jednak Bałachowicz zostaje ranny (postrzał w płuco) i odesłany na rekonwalescencję do Piotrogrodu. W szpitalu spotyka swojego młodszego brata Józefa Bałachowicza, wówczas żołnierza I Korpusu Polskiego. Odtąd są nierozłączni. Z jego pomocą nawiązuje kontakt z tworzonymi w Rosji polskimi oddziałami.
Areszt Judenicza
W kwietniu 1918 roku Bułak-Bałachowicz uzyskuje zgodę Lwa Trockiego na formowanie polskiego oddziału kawaleryjskiego do walki z Niemcami. Z bolszewikami jest mu jednak coraz bardziej nie po drodze, a bolszewikom z nim. Trocki wzywa go „na rozmowę” do Piotrogrodu, Bułak jednak doskonale zdaje sobie sprawę, że z niej już nie wróci, więc przechodzi na stronę „białych” i dołącza do tworzącej się w Pskowie Armii Północnej generała Wandana. Po upadku pskowskiego antybolszewickiego powstania przedziera się spod Pskowa do Estonii, gromiąc nacierających na młodą Republikę Estońską bolszewików pod Neugauzen, Werro i Dorpatem. Za zasługi w obronie Estonii awansuje na podpułkownika.
Gdy powstaje Armia Północno-Zachodnia oddaje się pod rozkazy generała Nikołaja Judenicza, otrzymuje dowództwo grupy wypadowej, z którą 13 maja 1919 roku zdobywa Gdów, a 29 maja razem z wojskami estońskimi gen. Laidonera — po raz kolejny Psków. Awansowany na pułkownika, a następnie generała majora zostaje zarządcą Pskowa. Wyznacza komendanta, wydaje gazety i masowo wiesza… prawdziwych i domniemanych przeciwników. W połowie lipca 1919 roku „biali” się wycofują z Pskowa.
Rosyjska generalicja poszukuje kozła ofiarnego na którego można by było spisać wszystkie niepowodzenia frontowe. Pada na Bułaka-Balachowicza. Chłopski watażka, którego żołnierze noszą polskie orzełki na czapkach, „od zawsze” był solą w oku marzących o odrodzeniu „jedinoj i niedelimoj”. Judenicz nakazuje aresztować Bałachowicza, jednak wojsko nie dopuszcza do zatrzymania Baćki. Bułak-Bałachowicz pozostawia swoją dywizję Józefowi Bałachowiczowi, a sam przedziera się z kilkoma ludźmi do Ostrowia. Tam otrzymuje pomoc od wdzięcznych Estończyków, formuje kolejne partyzanckie oddziały i znów grasuje na tyłach bolszewików. Wspiera tym samym natarcie Judenicza na Piotrogród. Natarcie kończy się fenomenalną klapą. 22 stycznia 1920 roku Judenicz rozwiązuje swoją armię, a 29 stycznia Bałachowicz w asyście estońskich policjantów… aresztuje Judenicza w tallińskim hotelu „Kommers”.
Rajd dziki pod skrzydła Orła Białego
Po zawarciu estońsko-sowieckiego traktatu pokojowego Bułak-Bałachowicz proponuje swoje usługi najpierw Łotyszom, następnie rządowi Białoruskiej Republiki Ludowej, aż ostatecznie zwraca się do Polski i składa propozycję przyjęcia jego oddziałów „pod skrzydła Orła Białego”. W marcu 1920 r. Bułak-Bałachowicz przechodzi z Estonii — jak to określił w „Lewej wolnej” Józef Mackiewicz
„rajdem dzikim… i niezwykłym, długości kilkuset kilometrów. Jeden z nielicznych, ostatnich rajdów konnych zamykających stare dzieje Europy”
— przez pozycje bolszewików na stronę polską na czele oddziału ok. 800 osób.
Nawiązuje współpracę z Borysem Sawinkowym, liderem antybolszewickiego rosyjskiego ruchu demokratycznego, i na mocy umowy z polskim dowództwem odtwarza swoje wojsko w Brześciu. Od czerwca 1920 r. jego oddział uczestniczy w walkach na froncie polsko-bolszewickim na obszarze Polesia. W trakcie walk zasilany wziętymi do niewoli czerwonoarmistami oraz dezerterami dzięki czemu pomimo strat zwiększył swą liczebność do ok. 1800 żołnierzy piechoty i 800 kawalerzystów. „Bałachowcy” wzięli udział w kontrofensywie znad Wieprza oraz w Bitwie Warszawskiej. Przemieszczając się w kierunku Włodawy osiągnął swój największy sukces militarny zdobywając 26 września Pińsk, gdzie wziął do niewoli 2400 bolszewickich jeńców (w tym cały sztab 4. armii sowieckiej).
Daju wam tri dnia swobodno pohulać
„Bałachowcy” byli oskarżani o gwałty, bandytyzm i morderstwa na Żydach. Józef Mackiewicz w „Lewej wolnej” przywołuje epizod, gdy „bałachowcy” próbują uruchomić zdobyty pociąg. Maszynista przysięga, że lokomotywa jest nieodwracalnie zepsuta, „bałachowcy” grożą, że jak ją natychmiast nie naprawi – wrzucą go do kotła. Naprawa się nie udaje, biedny maszynista ląduje w kotle, następny wezwany specjalista podtwierdza diagnozę poprzednika – lokomotywa jest zepsuta i nie nadaje się do naprawy.
Gdy się czyta pamiętniki kapitana Stanisława Lisa-Błońskiego, który był oficerem łącznikowym Wojska Polskiego w oddziałach „bałachowców”, trzeba przyznać, że te oskarżenia nie były chyba tak całkiem wyssane z palce. Nie brakowało wśród żołnierzy Bałachowicza elementu przestępczego. Nie tylko białoruskiego i rosyjskiego, ale i polskiego. Poza tym „bałachowcy” bardzo często działali bez kontaktu z wojskami polskimi, aprowizacja oddziałów ciągle się opóźniała i musieli radzić sobie sami — radzili tak jak umieli: amunicję i broń zdobywali gromiąc bolszewickie oddziały, a prowiant, konie i furmanki — zabierając je chłopom w miejscowościach, w których toczyły się walki.
„Złyje jak sobaki, w krugłych szapkach, na koniach i na podwodach”
— mówili o nich polescy chłopi.
Jeszcze bardziej skomplikowane stosunki były u „bałachowca” z Żydami. Z jednej strony w oddziałach Bałachowicza walczyło sporo Żydów, starsi i zamożniejsi Żydzi spotykali go w wielu miejscowościach chlebem i solą, z drugiej — młodzież żydowska popierała komunistów, często (tak jak w Łunińcu) strzelali do żołnierzy Bałachowicza, organizowali zasadzki, napadali na samotnie pełniących wartę, a „bałachowcy” w ferworze walki niezbyt zaprzątali sobie głowy wyjaśnianiem kto z nich jest kim — strzelali, rabowali, gwałcili każdego kto nie wyszedł karnacją. Np. w Szacku, jak raportował jeden z oficerów łącznikowych Wojska Polskiego oddelegowany do Bałachowicza, Żydów
„zabijano w sposób okrutny, przed śmiercią niektórzy męczyli się parę godzin, kobiety młode oraz dziewczęta gwałcili zrazu po kilkunastu żołnierzy“.
Według raportu Bałachowicz miał powiedzieć do jednego z oficerów:
„Daju wam tri dnia swobodno pohulać“.
Jednakże na wieść o mordach na Żydach wydał specjalny rozkaz do swoich żołnierzy, zakazujący tego typu praktyk i zapowiadający karanie „na gardle” każdego, kto rozkaz złamie.
Po wojnie lewica i Żydzi kilkakrotnie składali interpelacje poselskie w sprawie pociągnięcia Bułaka-Bałachowicza do odpowiedzialności z tego powodu. A i sam generał żądał takiego sądu nad sobą, żeby się oczyścić ze wszystkich zarzutów, jednak ostatecznie nigdy do procesu nie doszło.
O wolną Białoruś
Rozkazem Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego z 28 września 1920 roku wojska gen. Bułak-Bałachowicza zostały określone jako Ochotnicza Sprzymierzona Armia, uzyskując status odrębnej sojuszniczej armii. Generał nazwał ją Rosyjską Ludową Armią Ochotniczą (Russkaja Narodnaja Dobrowolczeskaja Armia, RNDA), która osiągnęła liczbę ok. 15 tys. żołnierzy.
12 października 1920 roku Polska zawiera rozejm ze stroną sowiecką w Rydze, Sejm żąda od Naczelnego Dowództwa rozbrojenia lub nakazania opuszczenia Polski oddziałom sprzymierzonym. W związku z tym armia gen. Stanisława Bułak-Bałachowicza 5 listopada 1920 r. podejmuje samodzielne działania bojowe na obszarze Białorusi zajętym przez bolszewików, zdobywając 10 listopada Mozyrz. 12 listopada w Mozyrzu gen. Bułak-Bałachowicz ogłasza w nim niepodległość Białorusi i powołuje rząd Republiki Białoruskiej, alternatywny wobec emigranckiego rządu białoruskiego w Kownie, lecz po kilku dniach i kontrofensywie oddziałów bolszewickich, jego armia zostaje zmuszona do wycofania z Mozyrza.
Nadzieje generała nie urzeczywistniły się: białoruskie chłopstwo (słabo uświadomione narodowe i zmęczone kilkuletnimi walkami) pozostało bierne na jego apele. Oddziały „bałachowców” również nie rozumiały białoruskiej wolty generała — prawdziwych, uświadomionych narodowo Białorusinów w armii Bałachowicza było niewielu, większość stanowili Rosjanie dla których Białoruś była tylko etapem w walce o demokratyczną, ale niepodzielną Trzecią Rosję. A i białoruscy działacze narodowi więcej czasu poświęcali zwalczaniu jeden drugiego niż budowaniu niezależnej rzeczpospolitej. Zdarzało się, że całe oddziały „bałachowców” wypowiadały mu posłuszeństwo i uciekały do Polski. Bałachowicz mógł ich tylko po ojcowsku upominać, sił do ich spacyfikowania już nie miał.
Odwrót „bałachowców” przekształcił się w chaos i jatkę, gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz znów zamienił się w partyzanta, grasował na tyłach Sowietów, dając swoim spanikowanym oddziałom możliwość wycofania się. Przekroczył granicę Polski dopiero 28 listopada, w ślad za głównymi siłami swojej armii, która następnie została w Polsce internowana. Sowieci naciskali, żeby wydać znienawidzonego generała i jego oficerów, proponowali złoto i szantażowali zerwaniem rozmów pokojowych, jednak Józef Piłsudski pozostał tym razem nieugięty — „bałachowcy” pozostali w Polsce.
Kapitan Stanisław Lis-Błoński w swoich wspomnieniach takimi słowami podsumował dorobek Stanisława Bałachowicza:
„Zwycięstwa Grupy Bałachowicza były jedynie drobną cząstką zwycięstw naszego oręża. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę ciężkie warunki bytu naszego państwa oraz w porównaniu z wrogiem, stosunkowo słabe nasze siły bojowe — pomoc w tej walce Grupy wojsk generała Bałachowicza była duża. I o tym każdy Polak i dobry patriota winien pamiętać!”
Laska generała
Po wojnie polsko-bolszewickiej, generał osiadł w Warszawie, prowadząc szeroko zakrojoną działalność polityczną i biznesową. Blisko tysiąc swoich byłych żołnierzy zatrudnił w swoim przedsiębiorstwie eksploatacji łąk i lasów w Białowieży generał Bułak-Bałachowicz. Wbrew pozorom nie była to zwykła pokojowa praca — na terenie puszczy białowieskiej do połowy lat 20. ubiegłego wieku grasowały prokomunistyczne oddziały partyzanckie, więc robotnicy musieli być ciągle czujni, szczególnie, że raz po raz dochodziło do zamachów na życie ich ulubionego przywódcy (w 1923 roku w jednym z nich zginął brat generała Józef Bałachowicz).
W 1922 roku podjął się próby zorganizowania propolskiego ruchu białoruskiego, jednak założony przez niego Blok „Zielonego Dębu” i Bezpartyjnych Aktywistów przepadł z kretesem w wyborach. Brał udział w zamachu majowym 1926 roku, a w latach 1937-39 podobno uczestniczył w wojnie domowej w Hiszpanii po stronie Franco. Konsekwentnie zajmował stanowisko antyniemieckie, publikując dwie książki przestrzegające przed Hitlerem: „Wojna bedzie czy nie bedzie“ (1931) i „Precz z Hitlerem czy Niech zyje Hitler“ (1933).
W czasie kampanii wrześniowej 1939 roku dowodził zorganizowanym przez siebie oddziałem ochotniczym w składzie 2000 ludzi i 250 koni. Oddział ten walczył w obronie Warszawy, 12 września zdobył Służew i tory wyścigów, 23 września „bałachowcy” przedarli się przez całą płonącą Warszawę i przygotowali się do ataku na klasztor na Bielanach, jednak do walki nie doszło na skutek zawieszenia broni.
Także pod niemiecką okupacją Bałachowicz nie pozostał bierny, spróbował stworzyć konspiracyjną Narodową Armię Ochotniczą. 10 maja 1940 roku pod jego dom przy ul. Paryskiej na Saskiej Kępie, w którym odbywał spotkanie z młodzieżą z konspiracji, zajechały samochody Gestapo. Podczas wyprowadzania aresztowanych z domu, generał nieoczekiwanie zaatakował gestapowców laską, którą się podpierał. Oczywiście zastrzelono go na miejscu, jednak chłopcy, którzy byli z nim, korzystając z zamieszania, zbiegli…
Wpis powstał na podstawie: Stanisław Lis-Bloński, Bałachowcy, Mireki 2013; Zbigniew Karpus, Oleg Łatyszonek, Życiorys gen. Stanisława Bułak-Bałachowicza, „Białoruskie Zeszyty Historyczne” 2 (4)/1995); Piotr Zychowicz, Bicz na Sowietów, „Do Rzeczy“; konstantynowicz.info; pl.wikipedia.org; be-tarask.wikipedia.org
Źródło: rojsty.wordpress.com